
Swego czasu powieść „Kolekcjoner śniegu” zrobiła na mnie kolosalne wrażenie i stała się jedną z ulubionych książek 2023 r., dlatego bardzo czekałam na nowe dzieło Jana Štiftera i w końcu jest! „Café Groll” czaruje malutkim i urokliwym wydaniem, kuszącymi ilustracjami i odjechaną fabułą o lekarzu dziewcząt z domów publicznych.
Od czasu „Dwunastu srok za ogon” kocham pisanie Staszka Łubieńskiego. Jego styl, elokwencję, wrażliwość i pewnego rodzaju romantyzm w patrzeniu na świat. Pewnie nie jestem obiektywna, ale powiedzieć, że najnowsze „Drugie życie Czarnego Kota” jest książką wspaniałą, to nic nie powiedzieć, bo to dzieło wyjątkowe w każdym calu, napisane z czułością i zachwytem nad dzikim życiem wielkiego miasta.

Doskonale pamiętam jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie poprzednia książka Małgorzaty Król na temat świętych kobiet, którą czytałam kilka lat temu. Autorka ponownie wraca do tego tematu, jednak tym razem w publikacji „Chcę być święta! Opowieści o kobietach Boga” przybliża sylwetki dziesięciu pań, które dopiero czekają na oficjalną aureolkę z Nieba.
Mam słabość do książki na temat świętych, bo nie tylko dają okazję do poznania ciekawych i nietuzinkowych ludzi, ale też łączą moje osobiste zamiłowanie do literatury faktu z tematyką wiary. A jeżeli na okładce podobnej publikacji pojawia się imię papieża, to jestem już kupiona w całości. „Moi święci. W towarzystwie gigantów wiary” to właśnie taka publikacja, zawierająca opowieści o gigantach wiary, napisana przez innego, teologicznego, choć bardzo skromnego mocarza – papieża Benedykta XVI.
Czasami jeden rzut oka na okładkę sprawia, iż wiem, że to będzie TA książka. Tak też było w przypadku „Gości weselnych” Alison Espach. Zwabiła mnie ilustracja obiecująca literacką zabawę oraz coś więcej, bo przecież nie bez powodu z odmętów wyłaniają się tylko ręce, a głowa wciąż pozostaje w głębinach. Okładka idealnie oddaje ducha powieści, gdzie ręce wyciągnięte po ratunek zastygły w geście zabawy. Jest więc lekko i z przesłaniem, a właśnie za taką literaturą szczególnie przepadam.
„Planeta Hala. Opowieści z Hali Gąsienicowej” to jedna z tych książek, którą bajecznie czyta się latem na leżaku, popijając mrożoną kawę, mając pełną świadomość, że dzieło Beaty Słamy będzie smakować równie wspaniale zimą, pod kocykiem.