Czeskie krymi nigdy nie zawodzi. „Usłyszeć śpiew jeleni” Františka Šmehlíka to kolejna powieść z serii, która usatysfakcjonuje nawet najbardziej wymagającego czytelnika.
W tym roku mija 40 lat od śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, a okrągła rocznica jest zawsze dobrą okazją do wydaniach nowych książek. Jedną z nich jest publikacja „Męczennik za wiarę i solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki” Jolanty Sosnowskiej.
Chodził za mną Kornel Filipowicz od dawna, od czasu do czasu przypominając o swoim istnieniu, ale udawało mi się ignorować podszepty intuicji, że to literatura skrojona pod moją wrażliwość. Aż w końcu sięgnęłam po „Romans prowincjonalny i inne historie" i przepadłam. Porwała mnie ta proza bez reszty, zachwyciła swoją przenikliwością, pięknem i nutą melancholii.
Nastał październik, miesiąc szczególnie poświęcony modlitwie różańcowej, ale też kojarzący mi się niezmiennie z postacią ks. Jerzego Popiełuszki. W tym roku mija 40 lat od śmierci tego niezwykłego kapłana, dlatego pojawiają się różne publikacje związane Jurkiem. Jedną z nich, idealną na ten miesiąc, ale i na cały rok, jest niewielki tomik „Zaczerpnij Bożej siły. Różaniec z bł. ks. Jerzym Popiełuszką”.
„Okruszki” to najpiękniejsza i najbardziej poruszająca książka jaką można przeczytać. Książka, która powstała z potrzeby podzielenia się doświadczeniami, wsparcia tych, którym niebo spada na głowę, a także opowiedzenia o dzieciach, których życie zaistniało tylko na chwilę.
Wrzesień to taki trochę nowy rok, tylko lepszy, bo pachnący słońcem i jesienią. Schyłek lata i początek jesieni, to mój ukochany czas w roku, który zawsze napełnia mnie melancholią i smutnym szczęściem. Zawsze wtedy szukam sobie kalendarza do zapisywania planów i marzeń na kolejny rok. Lubię nowe kalendarze, zupełnie puste, a jednak pełne obietnic tego, co dopiero ma się wydarzyć.
„Takiego traktatu młody człowiek nie napisze” twierdził Czesław Miłosz w „Traktacie teologicznym”. To samo mógłby zapisać ks. Adam Boniecki w „Testamencie”. Jego najnowsza książka, to coś w rodzaju pożegnania, rozliczenia się z tym co było, próba podsumowania życia, odrobina mądrości dla tych, którzy zostają. Dużo ważnych myśli, które wywołują uśmiech i prowokują do zadumy.
To miała być lektura na 12 dni, bo z taką myślą została napisana. Plan zakładał niemal dwutygodniowe rekolekcje, których celem jest nawiązanie bliższej relacji z Panem Jezusem. Pewnie da się przeczytać „Panie, ratuj!” tak właśnie po kawałku, ale mi się nie udało. Pochłonęłam tę niewielką publikację łapczywie, w całości, gdyż nie mogłam się oderwać od treści. Od dawna żaden tytuł związany z wiarą nie poruszył mnie tak bardzo i nie narobił tak wielkiego zamieszania w sercu, jak książka Marty Przybyły.
„Kamienie i motyle” Magdaleny Ajeddig to powieść, po której nie spodziewałam się aż takiej akcji. Byłam pewna, że będzie to obyczajówka z kilkoma mocniejszymi momentami, a szybko okazało się, że wpadłam w wir wydarzeń i zaskakujących zwrotów fabularnych. Lubię takie książki szczególnie latem, kiedy słońce napełnia energią a literackie emocje sięgają zenitu.