O tym, że książka kucharska może być piękna przekonałam się już wiele razy, ale że można się w jakiejś zakochać, to dla mnie nowość. Połączenie smaku i opowieści, w reporterskiej wersji Dionisiosa Sturisa sprawiło, że przepadłam. „Kalimera. Grecka kuchnia radości” to prawdziwe cudo o smaku fety i miodu. Okazuje się, że nawet przepisy kulinarne można zapisać w taki sposób, że aż chce się czytać.