Grudzień minął mi w blasku światełek, z kawą w ulubionych zimowym kubku, z pysznym jedzeniem, ciasteczkami orzechowo-pomarańczowymi, ze śniegiem, z Mikołajem, w gronie bliskich, z wzruszeniami związanymi ze Świętami Bożego Narodzenia. I ogromem wdzięczności w sercu, bo mam za sobą naprawdę dobry, choć wcale nie łatwy rok.
„Drobny szczegół” Adaniy Shibli to druga palestyńska powieść, jaką przeczytałam w życiu. Jak widać nie jest to literatura szczególnie popularna i chętnie wydawana. Do sięgnięcia po nią skłoniła mnie obecna sytuacja w Gazie i fakt, że można masowo zabijać ludzi zasłaniając się obroną własną. To wszystko łamie mi serce, dlatego sięgam po książki, bo chciałabym znaleźć logiczne wytłumaczenie dla czegoś, czego nie sposób objąć rozumem.
Rok 2024 postanowiłam spędzić z ks. Janem Twardowskim, dlatego już w październiku kupiłam kalendarz z moim ulubionym księdzem-poetą. Nawet nie szukałam innego, ale pewnego dnia dzięki dobroci Wydawnictwa AA przywędrował do mnie terminarz „Zdrowie ze św. Hildegardą”, który jest czymś na kształt książki zielarsko-kucharskiej połączonej z kalendarzem.
Tegoroczny październik spędziłam w towarzystwie ks. Jerzego Popiełuszki. Codziennie szukałam inspirujących cytatów z nauczania Jurka, a przez to miałam okazję poznać go jeszcze lepiej i pokochać jeszcze bardziej. W tomiku „Bądźmy silni miłością” wydanym przez Edycję Świętego Pawła zebrano najważniejsze, najpiękniejsze i najbardziej poruszające słowa ks. Popiełuszki na każdy dzień roku. Nie trudno się domyślić, że ta mała książeczka, od pierwszego wejrzenia, stała się moją ulubioną.
„Architektura dwudziestolecia” to już ostatni tom z błyskotliwej serii dla niedorosłych czytelników „20 lat XX wieku”. Publikacja autorstwa Heleny Postawki-Lech jest jak dla mnie najbardziej podręcznikowa. Trochę jakby to była książka do nauki w szkole, co wcale nie oznacza, że jest nudna.
„Zmęczenie materiału” Marka Šindelki to poruszająca i przeraźliwie smutna opowieść o dwóch chłopcach, którzy po śmierci rodziców chcą odnaleźć swoje miejsca na świecie. Problem w tym, że młodzi są nielegalnymi uchodźcami, którzy w Europie szukają szansy na normalne życie, a znajdują jedynie ból i strach.
Poznałam historię Patryka Galewskiego przy okazji filmu i książki „Johnny”, pewnie jak my wszyscy. Opowieść o dziwnym księdzu i małomiasteczkowym łobuzie wzrusza i grzeje serducho. Magia kina działa, ale wymaga też pewnych uproszczeń, dlatego w filmie zgrabnie okrojono relację ks. Kaczkowskiego i Patryka. O tym jak to było naprawdę, w jak głębokiej i czarnej dupie siedział Galewski i jak wielki wpływ na jego życie miał Johnny, przeczytacie w książce „Synek księdza Kaczkowskiego”.
„20 lat XX wieku” to moje tegoroczne odkrycie i zachwyt absolutny. Tom „Media dwudziestolecia” przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, teraz przyszła pora na „Sztukę dwudziestolecia”. W tej części nie ma miejsca na rozbudowany wstęp, dlatego od razu przechodzimy do sedna. Katarzyna Nowakowska-Sito jest konkretna i ewidentnie nie lubi lania wody, dlatego treść książki jest zwięzła i oparta na samych najciekawszych wątkach.
Od czasów mojej dziecięcej miłości do Scooby’ego Doo i tych wścibskich dzieciaków, uwielbiam motyw grupy rozwiązującej jakieś problemy. Akcja i humor, to połącznie, do którego mam wyjątkową słabość, dlatego serduszko zabiło mi mocnej na widok komiksu „Plot Holes” Seana Murphy’ego. Album ujął mnie przede wszystkim pomysłem na literacką fabułę.
Bardzo lubię książki z wydawnictwa 2ryby.pl, bo za każdym razem mnie czymś wkurzą. Zawsze znajdę coś, co podniesie mi ciśnienie, a wyjątkowo cenię moment, kiedy mogę skonfrontować swoje myślenie i utarte schematy z czymś zupełnie nowym lub niewygodnym. Z najnowszą publikacją 2 Ryb jest podobnie, choć muszę przyznać, że tomik „Ślady ojca. Przewodnik po budowaniu więzi” szybko stał się moją ulubioną książką tego wydawcy.
Żadna książka przeczytana w tym roku nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia jak „Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu” Anny Bikont. Nie chodzi nawet o grozę wojennych wydarzeń, ale całą resztę. Życie, z którym bohaterki Bikont musiały się mierzyć wiele lat po traumatycznej przeszłości.
Komiks non-fiction? Tego jeszcze nie znałam. „Fukushima. Kronika wypadku bez końca” wygląda imponująco i faktycznie robi wrażenie w warstwie fabularnej i wizualnej. Forma fabularyzowanego reportażu w połączeniu z obrazami pozwala jeszcze lepiej wczuć się w emocje bohaterów oraz poczuć grozę dni, które w marcu 2011 r. wstrząsnęły światem.
Cześć! Nazywam się Marta Kowal i uwielbiam gadać o literaturze. Ex libris Marty to mój pamiętnik z przeczytanych lektur i towarzyszących im emocji. Rozgość się, usiądź wygodnie, a ja oprowadzę Cię po moim książkowym świecie. W sprawach wszelakich pisz śmiało na adres: martakowalik16@gmail.com