Prawdziwa gratka dla fanów Tolkiena - „Atlas Tolkienowski” David Day

Ach, jakie to jest ładne! Patrząc na „Atlas Tolkienowski” trudno powstrzymać westchnienie zachwytu. Publikacja autorstwa Davida Daya (znanego wszystkim elfom, hobbitom i krasnoludom z wcześniejszego „Bestiariusza Tolkienowskiego”) to kolejne cudo, którym nie pogardzą wielbiciele talentu autora „Silmarillionu”.


Książki z nazwiskiem Tolkiena na okładce zawsze cieszą. Nawet jeśli, tak jak w tym przypadku, są to publikacje, które jedynie krążą wokół wiekopomnych dzieł Mistrza. David Day postawił sobie za cel ukazanie rozmachu i bogactwa świata wymyślonego przez autora „Hobbita”. Dlatego w jego przewodniku znajdziemy tablice chronologiczne, prezentujące najważniejsze wydarzenia z historii Śródziemia i Nieśmiertelnych Krajów, mapy, tablice genealogiczne ras, a także krótkie notki związane z konkretnymi zdarzeniami, miejscami i postaciami. Treść została podzielona na osiem rozdziałów zawierających hasła począwszy od stworzenia Ardy, a skończywszy na odejściu Powierników Pierścieni. Jednak notatki, choć ciekawe, skondensowane i sensowne, pozostają daleko w tyle za oszałamiającą szatą graficzną.

Ilustracje zaprezentowane w „Atlasie Tolkienowskim” powstały na specjalne zamówienie i choć są efektem pracy dwudziestu trzech artystów, to tworzą zaskakująco spójną i godną podziwu całość. Przede wszystkim grafiki odbiegają swoją stylistyką od tego, do czego przyzwyczaili nas Ted Nasmit i Alan Lee, a dzięki temu to pozwalają spojrzeć świeżym okiem na świat wykreowany przez Tolkiena. A przy tym mają w sobie mnóstwo uroki i magii, dlatego do atlasu wraca się z przyjemnością. Hasła z przewodnika można przeczytać raz i to wystarczy, ale do ilustracji aż chce się sięgać ponownie, oglądać je po raz setny, analizować szczegóły i razem z nimi odpływać w świat marzeń. W dodatku staranne i wymuskane wydanie wzbudzi dreszcz emocji u wszystkich, którzy lubią piękne wizualnie siążki. Mówicie co chcecie, ale obwoluta i tasiemka do zaznaczania stron zawsze robią wrażenie. Mrówki na karku gwarantowane. 

„Atlas Tolkienowski” to prawdziwa gratka dla wszystkich tolkienomaniaków. Czy tego typu publikacja wzbudzi szybsze bicie serca u kogoś, kto nie zna arcydzieł Brytyjczyka (jeśli w ogóle ktoś taki jeszcze się uchował)? Pewnie nie, a liczne spoilery mogą zniechęcić do sięgnięcia po któreś z dzieł autora „Władcy Pierścieni”. Jednak jeżeli czujcie się pełnoprawnymi mieszkańcami Śródziemna, macie bibliofilskie ciągoty i lubicie wracać do poszczególnych scenek ze swoich ukochanych książek, to możecie brać publikację Daya w ciemno! Z pewnością sprawi wam mnóstwo frajdy, a pyszniąc się na półce będzie kolejnym powodem do dumy.

♥ ♥ ♥
David Day, Atlas Tolkienowski (tyt. oryg. An Atlas of Tolkien), tłum. Agnieszka Sylwanowicz, wyd. Zysk i S-ka, Warszawa 2018.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-