W nowoczesnych domach z betonu, czyli „Architektura dwudziestolecia” Heleny Postawki-Lech

„Architektura dwudziestolecia” to już ostatni tom z błyskotliwej serii dla niedorosłych czytelników „20 lat XX wieku”. Publikacja autorstwa Heleny Postawki-Lech jest jak dla mnie najbardziej podręcznikowa. Trochę jakby to była książka do nauki w szkole, co wcale nie oznacza, że jest nudna.


W omawianej książce brakuje mi rozmachu, oczarowania i bawienia odbiorcy, co miało miejsce w pozostałych dwóch częściach. Zadania kończące poszczególne rozdziały też są „szkolne” i brakuje im rozbrykania. Różne autorki, różne style pisania, wiadomo. Pomarudziłam, a teraz pora opowiedzieć o tym, co w tej publikacji jest fajne i warte uwagi. Przede wszystkim temat. Architektura jako taka rzadko zaprząta mi głowę, dlatego cieszę się, że dzięki książce mogłam wypłynąć na nieznane mi tereny.

Dwudziestolecie międzywojenne było dla Polski okresem gwałtownego wzrostu i rozwoju. Rodacy upojeni odzyskaną niepodległością rozwijali skrzydła na wszystkich możliwych polach, choć czasy były trudne (a czy były kiedyś łatwe?), a wyniszczone społeczeństwo wymagało odbudowy. Jak wiele zrujnowanych miast, wiosek i infrastruktury. Brakowało mieszkań, szpitali, budynków użyteczności publicznej, z których ludzie korzystają na co dzień. Koniec wojny był również końcem pewnej epoki i wszystko trzeba było wymyślać od nowa. Dlatego europejscy architekci szukali nowych form i rozwiązań, żeby oswoić rzeczywistość i odwracać się w stronę nowoczesności.

 


Helena Postawka-Lech w ciekawy i skondensowany sposób opowiada o zmianach jakie zaszły w sposobach budowania, nowych materiałach, wizjach, pomysłach. O szkołach dla architektów, konkretnych budynkach, kształtach, miastach ogrodach (cudne nawiązania do Iwaszkiewicza, o których nie miałam pojęcia), willach, domach wczasowych i sanatoryjnych, mieszkaniach czynszowych i początkach budownictwa społecznego, które w sumie do tej pory mocno kuleje, ale dzięki niemu ja i moja rodzina mamy swój kąt. Wspaniały jest rozdział o Gdyni, mieście, które wyłoniło się z morza i powstało, bo taka była potrzeba. Architektura to także konieczność wybiegania w przyszłość i próby planowania lepszego jutra, o czym również wspomina autorka.

Publikacja „Architektura dwudziestolecia” pozwala „liznąć” temat i zastanowić się nad tym, jak to się stało, że nasze miasta i domy wyglądają tak, a nie inaczej. Jak w przypadku pozostałych publikacji z serii, to zaledwie wprowadzenie, parę słów na zachętę do szukania dalej i głębiej. Helena Postawka-Lech pokazuje, że architektura może być czymś fascynującym, a nie tylko użytecznym. Niezmiennie polecam Wam całą tę wspaniałą serię. Trwam w zachwycie i czekam na więcej!

♥ ♥ ♥
Helena Postawka-Lech, Architektura dwudziestolecia, wyd. Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2021.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-