Letnia nostalgia, czyli „Trieste Centrale“ Jaroslava Rudiša

„Trieste Centrale“ to urokliwe maleństwo, kolejny monolog Winterberga, wspomnienie podróży do Triestu, oczywiście z nieodłącznym bedekerem, ale też w towarzystwie ukochanej żony, na chwilę przed tym, zanim dowiedzieli się o jej chorobie. 

Krótkie wspomnienie starego człowieka, który sam stoi już nad grobem, ma w sobie mnóstwo ciepła i melancholii. Ta opowiastka to zapis prawdziwej miłości, poprzeplatanej z codziennymi problemami i nieporozumieniami. Na próżno szukać u Rudiša wielkich słów czy romantycznych wyznań. To nie ten typ, bo zamiast słów ważniejsze są gesty, czyli ta podróż, w którą jadą, żeby żona mogła nacieszyć się słońcem.

"Piękna pogoda za oknem napawa mnie melancholią, to całe słońce, te wszystkie długie, ciepłe dni, to całe lato, smutne, smutne, nic na to nie poradzę, ładna pogoda zawsze napełnia mnie melancholią, to całe słońce i lato, zawsze o wiele bardziej wolałem brzydką pogodę, jesień lub zimę, zupełnie odwrotnie niż moja żona, którą to właśnie zła pogoda, jesień czy zima, napawały melancholią, tak jak mnie melancholią napawała piękna pogoda, tak, tak, wiem, co chce Pan powiedzieć, drogi Panie Kraus, od samego początku nieporozumienia".
Choć kocham prozę Jaroslava Rudiša, jego wrażliwość, melancholię i humor podszyty smutkiem, to "Ostatnia podróż Winterberga" okrutnie mnie wymęczyła długimi przemyśleniami tytułowego bohatera. Natomiast w tym maleństwie znajdziemy przesiane wszystko to, co u czeskiego pisarza najlepsze, choć trzeba pamiętać, że na próżno szukać tutaj konkretnej fabuły. Całość ozdobiona wdzięcznymi ilustracjami pozostawia czytelnika z łagodnym uśmiechem i poczuciem, że literacka miniaturka to po prostu melancholijnie ładna opowiastka, której czasami każdy z nas potrzebuje. Jak piosenki „Summertime Sadness” Lany Del Rey.

♥ ♥ ♥
Jaroslav Rudiš, Trieste Centrale (tyt. oryg. Trieste Centrale), tłum. Małgorzata Gralińska, Książkowe Klimaty, Wrocław 2023.


Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-