Zawsze jest ktoś - Petra Soukupová (recenzja)


Najnowsza powieść Petry Soukupovej porusza kilka ważnych i aktualnych tematów. Również tytuł „Zawsze jest ktoś” skrywa w sobie mnogość znaczeń. Bo zawsze jest ktoś, na kim można się wesprzeć i polegać, albo ktoś, kim trzeba się zaopiekować, ktoś, kto zawodzi, denerwuje, wbija nóż w plecy. Zawsze jest ktoś, kto kreuje naszą rzeczywistość, gorzej jeśli tym kimś nie jesteśmy my sami.


Specjalistka od rodziny tym razem bierze na warsztat relacje dorosłej córki i starzejących się rodziców, którzy wymagają opieki. Veronika ma fajne, udane życie. Spełnia się w pracy kierując biblioteką, mąż wciąż ją adoruje i okazuje jej miłość, a nastoletnie dzieci nie sprawiają większych problemów. Jedyną skazą na idealnym obrazku są rzadkie wizyty u rodziców, które Vera zawsze odchorowuje. Spotkania z wiecznie krytykującą matką oraz ojcem, który nie ma żadnego wyczucia i nie respektuje granic, zwykle kończą się awanturą, ale przecież Veronika nie może się od nich zupełnie odciąć, w końcu to jej rodzice. Trzeba to przetrwać i żyć dalej swoimi sprawami. Do czasu, bo kiedy przewraca się jeden z klocków domina, okazuje się, że cała mozolnie układana konstrukcja zaczyna się chwiać.

W przypadku prozy Petry Soukupovej nie jestem obiektywna i nawet nie będę udawać, że jest inaczej. Uważam, że każda powieść Czeszki jest znakomita, a najnowszy tytuł utrzymuje równie wysoki poziom co poprzedniczki. Nie mamy w Polsce pisarki tego formatu, która tak celnie, precyzyjnie i bez moralizowania potrafiłaby opowiadać o ludzkich bolączkach. W „Zawsze jest ktoś” autorka porusza temat odpowiedzialności za starzejących się rodziców. Vera jest w tym trudnym momencie, kiedy dorastające dzieci wciąż jej potrzebują, choć twierdzą, że wcale nie, a schorowani rodzice zaczynają jej potrzebować, choć twierdzą, że wcale nie. W swojej powieści Soukupová pokazuje jak krok za krokiem, powolutku i niemal niezauważalnie, uporządkowane życie zaczyna wymykać się Verze z rąk, a na to co dopiero ma przyjść, nie da się tak po prostu przygotować.

W „Zawsze jest ktoś” poznajemy wydarzenia przede wszystkim z perspektywy Veroniki, która może i ma kilka powodów do narzekań, ale w ogólnym rozrachunku jest prawdziwą szczęściarą. A przynajmniej do momentu, kiedy nadmiar zmartwień nie spada na jej głowę, a kobieta musi podjąć decyzje, o których nie chce nawet myśleć. Bo jak odróżnić egoizm od obowiązków, które mamy wobec najbliższych? Kogo postawić na pierwszym miejscu? Jak zorganizować sobie życie, kiedy na każdym froncie trzeba gasić pożar? I czy w tym wszystkim można wybrać siebie?

Petra Soukupová po raz kolejny udowadnia, że jest genialną obserwatorką otaczającej ją rzeczywistości i ma wyrobioną wyjątkową wrażliwość na aktualne problemy społeczne. W końcu przypadek Very jest związany z codziennością wielu osób, które rozdarte między opieką nad dziećmi i nad schorowanymi rodzicami, grzęzną w bagnie poczucia obowiązku, wyrzutów sumienia i poświęcenia ponad siły psychiczne i fizyczne. W swojej prozie Czeszka pokazuje jeden z możliwych scenariuszy, stawia pytania, ale nie daje żadnych odpowiedzi, bo te czytelnik musi odnaleźć już we własnym wnętrzu.

W powieści to Vera gra pierwsze skrzypce, to na niej skupia się fabuła i kolejne osobiste katastrofy, ale momentami Soukupová oddaje głos nastoletnim dzieciom bohaterki, żeby pokazać ich perspektywę i wyzwania, przed jakimi stają współczesne dzieciaki. Córka Veroniki właśnie przeżywa swoją pierwszą miłość i wszystkie piękne i straszne rzeczy, które się z tym wiążą, natomiast syn pragnie akceptacji kolegów, chce znaleźć i utrzymać swoje miejsce w grupie i choć nie jest złym chłopcem, to zaczyna robić wyjątkowo głupie rzeczy. Wspólnym mianownikiem do emocji buzujących zarówno w dorosłych jak i dzieciach jest presja społeczna. To ona zmusza bohaterów do podejmowania działań i determinuje ich decyzje. Smutne to i przerażające, jak samo życie, jednak myli się każdy, kto sądzi, że to depresyjna książka. Opowieść snuta przez Petrę jest po ludzku trudna, ale niepozbawiona humoru i nadziei na przyszłość. Fenomenalna, poruszająca proza. Polecam z całego serca!

PS 
Czy tylko mi wydaje się podejrzane, że mąż Very jest takim fajnym, wspierającym facetem? Czego jak czego, ale porządnego faceta to się po Soukupovej nie spodziewałam.

♥♥♥
Petra Soukupová, Zawsze jest ktoś (tyt. oryg. Nikdo není sám), tłum. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2025.

 

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-