Marta i Maria. Jak poczuć się spełnioną mimo wewnętrznych sprzeczności - Maja Komasińska-Moller (recenzja)

 Marta z Betanii, moja imienniczka i patronka, przyjaciółka Jezusa. Bardzo ją lubię, a tym samym szczególnie bliskie są mi wszystkie fragmenty z Nowego Testamentu związane z wydarzeniami w Betanii. Trzy sceny, niewielkie, a tak ważne i znamienne. To na nich koncentruje się Maja Komasińska-Moller i w książce „Marta i Maria. Jak poczuć się spełnioną mimo wewnętrznych sprzeczności” opowiada o kobiecej codzienności i życiu w harmonii z widokiem na Niebo.

Już na początku autorka zrywa z typowym spojrzeniem na biblijne siostry i zestawia je nie na zasadzie kontrastu, ale pokazuje jak Marta i Maria się uzupełniają i pasują do siebie nawzajem. W końcu obie kobiety są potrzebne, żeby dom funkcjonował dobrze i był bezpiecznym azylem. Dom, ten zewnętrzny, czyli rodzina, osoby, za które jesteśmy odpowiedzialne, ale też dom wewnętrzny – serce i duch, które przecież składają się z wielu różnych cech tak charakterystycznych dla przyjaciółek Chrystusa. Z wrażliwości i delikatności Marii, jej marzycielskiego usposobienia, które pozwala sięgać daleko i z odwagą robić rzecz, które mogą oburzać innych. Z pragmatyzmu Marty, jej troski o wszystkich dookoła, obowiązkowości i wiary we własną sprawczość. Maja Komasińska-Moller udowadnia, że Marta i Maria mogą ze sobą współpracować i uzupełniać się w sposób tworzący zgraną całość. 

„Bóg wymyka się wszelkim definicjom. Jedyne, co wiemy o Nim na pewno, to że jest Miłością. I może to właśnie powinno nam wystarczyć”.
Autorka rozciąga przed czytelniczkami cały wachlarz różnych tematów związanych bezpośrednio z kobiecą psychiką, duchowością i troską o dobrostan wewnętrzny. Z wielkim przejęciem i zaangażowaniem rozprawia o modlitwie w ciszy, rozproszeniach, próbach otwarcia serca i dzieleniu się z Bogiem tym, co cieszy i martwi, o modlitewnym zwierzaniu się z rzeczy całkiem przyziemnych. Omawia temat rachunku sumienia w duchu duchowości ignacjańskiej, gdzie na pierwszym miejscu zawsze jest wdzięczność. Niczego nie narzuca, ale bazując na własnych przeżyciach podpowiada patrzeć na codzienność w Boży sposób, jak dbać o swój wewnętrzny dom i to co nosimy w środku, jak radzić sobie z echami przeszłości i dziecięcymi doświadczeniami, które mają wpływ na dorosłe życie oraz jak podejmować dobre decyzje.
„Zazwyczaj przy okazji drogocennego olejku rozlanego przez Marię, wspominamy o dawaniu w sposób rozrzutny - miłości, która nie liczy, nie kalkuluje, tylko ofiarowuje siebie na sto procent. Ale Marta robi to samo. Olejek miłości czasem pachnie nardem czy różą, kiedy indziej- upieczonym ciastem albo miękką, wyprasowaną poszewką na poduszkę, która pozwala łagodnie utulić się do snu. Wspomnijmy te długie godziny, jakie każda ze znanych nam Mart spędziła, trudząc się, by nam byto łatwiej: często bez podziękowań, czasem z pragnieniem bycia docenioną albo przynajmniej z chęcią usłyszenia, że wniosły coś dobrego w nasze życie. Nawet jeśli było to ciastko - chciałyby usłyszeć, że smakowało. Każda z troskliwych kobiet, które spracowaną dłonią głaskały nas po policzku, swoim trudem, powtarzalnym i zwyczajnym, mówiła o miłości”.
Maja Komasińska-Moller zachęca do zastanowienia się co jest moim drogocennym olejkiem i kiedy decyduje się go użyć. Opowiada o życiu osoby wysoko wrażliwej, o funkcjonowaniu w świecie wirtualnym, uporczywym myśleniu i gdybaniu na temat dokonanych wyborów, o odpuszczaniu, odpoczywaniu i konsekwencjach, jakie niesie ze sobą stres, a także o przeżywaniu żałoby – tej po ludziach, którzy odeszli do wieczności i tych, którzy z rożnych powodów zniknęli z naszego życia. Autorka przypomina również, że można też przeżywać żałobę po różnych aspektach życia, po utraconej młodości, niewykorzystanych szansach czy oczekiwaniach, które rozminęły się z rzeczywistością. Szczególnie cenne okazały się dla mnie fragmenty związane z działaniem w kryzysie oraz o emocjach zamiatanych pod dywan i chowanych do piwnicy. Gdzieś pomiędzy kolejnymi rozdziałami Maja proponuje kreatywne zadania, tematy do przemyślenia i zapisania.

W swojej książce Maja Komasińska-Moller odsłania przed czytelniczkami swoje serce, dzieli się doświadczeniem, codziennością i emocjami. To jednocześnie bardzo osobista i uniwersalna opowieść o kobiecych troskach, bolączkach i wątpliwościach, które dotykają nas na różnych etapach życia. Autorka w piękny i pełen czułości sposób pokazuje jak zadbać o siebie, odnaleźć spokój i równowagę, wykorzystywać swoje mocne strony, po to, żeby mieć dobre i szczęśliwe życie, budować dom, w którym spotyka się Boga, a także, żeby być przyjaciółką samej siebie, a przede wszystkim Pana Jezusa.
„Ważna jest świadomość tego, gdzie jestem, czego pragnę i ku czemu zmierzam. Świadomość ograniczonej ilości czasu, jaki mam, by osiągnąć wszystkie cele i pragnienia. Świadomość, że nie jest prawdą to, że mogę być, kim chcę - aczkolwiek zdobędę wiele, jeśli będę miała odpowiednią motywację. A zatem chcieć w dużej mierze znaczy móc. Ale! Za każdy wybór płacimy jakąś cenę, nie zawsze wyrażoną w złotówkach. Czasem tą walutą jest czas, relacje albo zdrowie. Albo wszystko naraz”.

♥♥♥
Maja Komasińska-Moller, Marta i Maria. Jak poczuć się spełnioną mimo wewnętrznych sprzeczności, wyd. WAM, Warszawa 2025.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-