Bądź wola Twoja, czyli miłość silniejsza niż śmierć - „Przyszliśmy na świat, by nigdy już nie umrzeć”, Simone Troisi i Cristiana Paccini

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy poznałam historię Chiary, od razu pomyślałam, że kiedyś ta dziewczyna zostanie ogłoszona świętą. Dzieje się, bo ta młoda kobieta już ma „status” Służebnicy Bożej, więc i uznany cud za jej przyczyną jest tylko kwestią czasu. To dobrze, bo takich zwyczajnych świętych nam trzeba.


„Przyszliśmy na świat, by nigdy już nie umrzeć” to głęboko poruszająca i wzruszająca opowieść o dziewczynie, młodszej ode mnie, która pięknie żyła i pięknie umierała. Nie traciła pogody ducha, kochała ze wszystkich sił, a przede wszystkim zaufała Bogu i wierzyła, że w tym wszystkim jest jakiś głębszy sens.

Związek Chiary i Enrica od początku był burzliwy. Młodzi regularnie kłócili się i godzili, rozstawali i znów schodzili, aż w końcu wszystko skończyło się ślubem. Powinno być jak w bajce, tym bardziej, że Chiara szybko zaszła w ciążę. Jednak niebawem okazało się, że maleństwo cierpi na nieuleczalna chorobę. Bezmózgowie – diagnoza nie pozostawiała żadnych wątpliwości, że Maria Grazia Letizia umrze zaraz po urodzeniu. Lekarze proponowali aborcję, ale dla Chiary i Enrica nie było mowy o takiej opcji. Rodzice postanowili przyjąć to dziecko jako dar, kochać z całego serca, pozwolić mu godnie przyjść na świat i godnie z niego odejść.

Później była druga ciąża i znów tylko chwilowa radość. Przypadek Davide Giovanniego okazał się tak rzadki, że jego choroba nie miał nawet nazwy. I znów powtórzyła się ta sama procedura co w przypadku córeczki, ale Chiara ponownie postanowiła donosić i urodzić dziecko z góry skazane na śmierć.

Trzecia ciąża spotkała się z niezrozumieniem że strony otoczenia. Bo po co takie ryzyko? Za mało im cierpień? Ale dzidziuś rozwijał się zdrowo i kiedy wszyscy myśleli, że teraz już musi być dobrze, okazało się, że w piątym miesiącu ciąży zdiagnozowano u Chiary raka.

Od początku wiadomo jak kończy się ta historia. Trudno ogarnąć rozumem ogrom nieszczęść, który spadł na tę rodzinę. Jednak najbardziej zaskakujący w tym wszystkim jest spokój Chiary i Enrca. Ich niczym niezachwiana wiara w Boga i zgoda na realizację Jego planu bez słowa skargi. I tu rodzi się dla mnie podstawowe pytanie - co ja zrobiłabym na miejscu Chiary?

Noszę w sobie przekonanie, że dokładnie to samo. Bo co innego może zrobić matka? W końcu właściwą odpowiedź dyktuje serce. Chyba tylko nie potrafiłabym tak spokojnie i pięknie umierać. Jest w codziennej modlitwie „Ojcze nasz” jeden fragment, trzy słowa, których ciężar odczułam też na własnych barkach (choć w zupełnie innej sytuacji i nie na taką skalę), czyli: „Bądź wola Twoja”. Twoja, nie moja. I o tym tak w skrócie jest ta książka. Wstrząsająca, ale przede wszystkim piękna i ciepła, nasycona dobrem i wielkim szacunkiem do życia. To także opowieść o wielkiej miłości i bezgranicznym zaufaniu do Boga, choć po ludzku pewne wydarzenia wydają się pozbawione sensu. Chiara zasłużyła na świetość całym swoim krótkim życiem, a jej historia jest pięknym świadectwem tego, że każde, nawet najmniejsze życie jest wielką wartością. Przecież przyszliśmy na ten świat, by nigdy już nie umrzeć.⠀

♥ ♥ ♥
Simone Troisi, Cristiana Paccini, Przyszliśmy na świat, by nigdy już nie umrzeć (tyt. oryg. Siamo nati e non moriremo mai più. Storia di Chiara Corbella Petrillo) tłum. Barbara Durbajło, Anna T. Kowalewska, wyd. PROMIC, Warszawa 2016. 


Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-