Cały ten Jazz, czyli „Jazz Maynard, tom 2: Trylogia islandzka” Raúla i Rogera
Gdybym miała wskazać jednego komiksowego przystojniaka, który zawrócił mi w głowie, to bez wątpienia byłby to Jazz Maynard. Pierwszy album opowiadający o przygodach uroczego złodzieja był świetny, ale stanowiła zamkniętą opowieść, dlatego nie spodziewałam się, że pojawi się kontynuacja. Ale jest i to nawet lepsza niż poprzedni tom. Tym razem najlepszy przyjaciel trochę kradnie mu show swoimi żartami i ogólnym luzem, ale Jazz wciąż pozostaje tym, który uwodzi i ciągnie akcję do przodu.
Tym razem z gorących ulic brudnej Barcelony przenosimy się do Reykjaviku, w którym wcale nie jest spokojniej, bo miasto nawiedza fala rasistowskich ataków. Zmiana scenerii działa bardzo na plus, bo wprowadza powiew świeżości i daje szerokie pole do popisu. Panowie mają do wykonania misję graniczącą z cudem, ponieważ dostają zlecenie na kradzież Złotego Oka - świętego irańskiego artefaktu. Od początku wiadomo, że łatwo nie będzie. W dodatku w okolicy pojawia się dawny znajomy Jazza, który rzuca światło na nowojorską przeszłość Maynarda.
Scenariusz „Trylogii islandzkiej” aż kipi od akcji. W komiksie cały czas coś się dzieje, bohaterowie są w ciągłym ruchu, a ich misja wydaje się być niemożliwa do realizacji. Na szczęście nasi panowie to spece od trudnych przypadków, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać i nawet z obitymi mordami i spluwą przy skroni nie tracą pogody ducha. Połączenie rasowej przygodówki i sensacji, wzbogacone charakternymi postaciami, z parą czarujących łajdaków na czele, daje całość, którą czyta się z wypiekami na twarzy. To nic, że wszystko to już gdzieś czytaliśmy lub widzieliśmy, bo dzieło duetu Raúl/Roger sprawia frajdę, gwarantuje doskonałą zabawę i kilka przyjemnych skoków adrenaliny.
Ilustracje Rogera Ibáñeza nie zawodzą. Kobiety wyglądają nawet lepiej niż w poprzednim tomie, a mężczyźni są wciąż piękni, smukli i obłędnie przystojni. Poszczególne kadry ogląda się z prawdziwą przyjemnością, tym bardziej, że rysownik świetnie radzi sobie z ukazywaniem emocji i przedstawianiem postaci w ruchu. Narzucone w scenariuszu tempo doskonale odbija się w warstwie graficznej. Nie ma tu czasu na dłużyzny i marudzenie. Jest akcja, przygoda, zabawa, lekkość i humor, a nawet małe dramaty, które pozwalają poczuć z bohaterami głębszą więź. Dla mnie bomba. Niezmiennie uwielbiam i polecam.
PS
Jakość wydania drugiego tomu także nie zawodzi. Razem obie części prezentują się wspaniale. Niby drobiazg, a jednak cieszy oko i raduje moją bibliofilską duszę.
♥ ♥ ♥
Raúl Anisa Arsís, Roger Ibáñez, Jazz Maynard, tom 2: Trylogia islandzka, tłum. Jakub Syty, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2020.
Komentarze
Prześlij komentarz