Komiksowe grubaski, czyli czytam, podziwiam i polecam tomiszcza z Non Stop Comics

Pora nadrobić grubaski wydane przez Non Stop Comics, czyli tomiszcza przy których trzeba się położyć, albo wesprzeć na stole, bo utrzymanie ich w rękach może być trudne. Lubicie długie komiksy, których lektura trwa trochę więcej niż 40 minut? W takim razie łapcie „Ghost Money”,„Mort Cinder” i „The Goon”. 

 
 
„Ghost Money” to skomplikowany fabularnie, thriller polityczny, który swoim klimatem kojarzy mi się przede wszystkim z serialem „Homeland” i powieściami Toma Clancy’ego. Akcja komiksu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Lindsey, młoda studentka, znajduje się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Z zamieszek ulicznych ratuje ją piękna i obrzydliwie bogata Chamza. Między dziewczynami w naturalny sposób rodzi się przyjaźń. Ale bajkowe życie Chamzy jest tylko ułudą, bo kobieta przez cały czas pozostaje pod obserwacją amerykańskiego wywiadu, który podejrzewa ją o współpracę z terrorystami. Tym samym Lindsey trafia prosto w oko cyklonu międzynarodowych rozgrywek politycznych, poszukiwaczy zaginionego skarbu Al-Kaidy i ludzi, którzy nie cofną się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel. 
 
Dzieło Smolderena z pewnością nie jest komiksem dla każdego. Tematyka jest ciężka, a intryga zawiła. Liczne wątki polityczne również nie ułatwiają odbioru. W dodatku lektura wymaga ciągłego skupienia, bo bardzo łatwo zgubić się między bohaterami i łączącymi ich powiązaniami. Z czasem wszystko nabiera sensu, ale początkowo bardzo trudno zaskoczyć kto, z kim i dlaczego. Jeśli ktoś ma głęboko w nosie politykę i wszystko co się z nią wiąże, to podejrzewam, że historia Lindsey i Chamzy porządnie go wymęczy. I choć fabularnie bywa ciężko, to warstwa graficzna komiksu nie przestaje zadziwiać. Staranne, realistyczne i dopracowane w szczegółach ilustracje Bertaila naprawdę robią wrażenie. A kiedy uświadomimy sobie jaką ilość pracy włożył rysownik, żeby oddać różnorodność świata wykreowanego przez scenarzystę, to aż chce się z uznaniem chylić czoła i bić brawo.

„Ghost Money” to napisana z rozmachem opowieść o skurwysyństwie pełzającym po zmieni. Ale nie tylko, bo gdzieś w tle tli się iskierka nadziei, a scenarzysta w odważny sposób opowiada o miłości i przyjaźni, które są siłą napędową w walce o wolność i sprawiedliwość. Nowoczesne technologie, przemoc, mnóstwo akcji i fabularnych zakrętów gwarantują lekturę pełną emocji i skłaniającą do refleksji nad kondycją współczesnego świata. W końcu to o czym opowiadają Smolderen i Bertail mamy tuż na wyciągnięcie ręki.

♥ ♥ ♥
Thierry Smolderen, Dominique Bertail, Ghost Money, tłum. Wojciech Birek, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2018.

Alberto Breccia to człowiek legenda. Genialny ilustrator, wizjoner i artysta, wpłynął na rzesze rysowników, dla których stał się niedoścignionym mistrzem. „Mort Cinder”, stworzony we współpracy z argentyńskim pisarzem Héctorem Germánem Oesterheldem, to jego sztandarowe działo, a tym samym pozycja obowiązkowa dla wszystkich komiksomaniaków.

Gatunkowo komiks jest połączeniem horroru, thrillera i fantastyki. Ezra Winston jest antykwariuszem z archeologicznym zacięciem. Można powiedzieć, że żyje historią, a wszystkie swoje eksponaty traktuje z namaszczeniem i szacunkiem. Pewnego dnia w jego ręce trafia amulet, który działa na Winstona w dziwny sposób, a w dodatku doprowadza do spotkania z Mortem Cinderem. Tajemniczy mężczyzna jest nieśmiertelny – odradza się w rożnych czasach i staje się żywym świadkiem historii. A co najlepsze, chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami z Ezrą. 

Wspomnienia Cindera są punktem wyjścia każdej z dziesięciu opowieści. I choć fabuła nie jest szczególnie skomplikowana, a scenarzysta sili się na różnorodność, to w pewnym momencie kolejne historie stają się odrobinę monotonne. Dlatego lepiej dawkować sobie rozdziały, bo całość czytana za jednym zamachem może nużyć. Dodatkowo w trakcie lektury w głowie czytelnika kiełkują różne wątpliwości i pytania, na które próżno szukać odpowiedzi. Ale to wszystko nie ma znaczenia, bo w zderzeniu z ilustracjami fabuła schodzi na dalszy plan. Warstwa graficzna komiksu to jakiś kosmos. Czarno-białe, trochę niechlujne, a jednak bardzo precyzyjne i realistyczne rysunki, genialnie uchwycony kontrast między światłem i cieniem wbijają w fotel i zostawiają czytelnika z opadniętą szczęką. A przy tym zdaje się, że z pomocą ołówka Breccia trzyma w garści emocje odbiorcy i steruje nimi zgodnie z własnymi intencjami.

W oryginale „Mort Cinder” ukazywał się w latach 1962–1964 i choć całość odstaje od współczesnych komiksów, to dzieło duetu Breccia/Oesterheld nie trąci naftaliną, ale wciąż fascynuje i potrafi oczarować swoim klimatem oraz nastrojowymi ilustracjami. Krótko mówiąc klasyka, której nie wolno przegapić.

♥ ♥ ♥
Alberto Breccia, Héctor Germán Oesterheld, Mort Cinder, tłum. Patrycja Zarawska, Iwona Michałowska-Gabrych, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2018. 


„Cześć, jedyny powód, dla którego pozwalam na kolejne wydanie tych wypocin to fakt, że ja sam też lubię oglądać, jak artyści, których cenię, dawali kiedyś dupy. Znoszę ten wstyd z podniesionym czołem, bo bardzo was kocham, drodzy czytelnicy. No i muszę z czegoś żyć.” 
Po takim autorskim wstępie od razu wiadomo, że będzie zabawnie, z dystansem i puszczaniem oka do czytelnika. Ale ktoś, kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia z „The Goon” nie jest w stanie przygotować się na to, co go czeka! A lektura komiksu to prawdziwa jazda bez trzymanki. Zbir nie uznaje żadnych świętości. Jest chamski, brutalny i obrzydliwy. Ale gdzieś pod tą górą mięśni kryje się facet z wrażliwym sercem. Tyle, że nasz bandzior nie ma zbyt wielu okazji, żeby pokazywać czułą stronę swojej osobowości.

Pierwsza część „The Goon. Kolekcja” zawiera pierwsze cztery tomy serii. Scenariusz Erica Powella to nic innego, jak szalone przygody tytułowego Zbira – brutala pracującego dla gangstera Labrazia. Kiedy w mieście pojawia się Kapłan Zombie, którego chytry plan zakłada stworzenie armii nieumarłych i przejęcie lokalnej władzy, do akcji wkracza Zbir i jego pyskaty przyjaciel Franky. Tak oto na naszych oczach rozpoczyna się krwawa jatka, która brzydzi i bawi jednocześnie. 
 
Momentami scenariusz Powella jest tak popieprzony, że łzy same cisną się do oczu. Ze śmiechu, oczywiście. Jego komiks to komediowa gangsterka z dreszczykiem i wałęsającymi się zombiakami. Napisana z jajem, ze swadą i popkulturowym zacięciem. Akcja pędzi jak szalona, a szybko zmieniające się okoliczności i zderzenie dwóch niezłych charakterków zapewniają świetną zabawę. Również ilustracje Powella ogląda się z przyjemnością (i obrzydliwością też), tym bardziej, że autor konsekwentnie rozwija swój warsztat i zabawia czytelnika graficzną różnorodnością. Kreskówkowe ilustracje, ołówkowe szkice, a nawet komiksowo skomponowane fotografie rewelacyjnie prezentują się na kredowym papierze. Do tego twarda oprawa i obwoluta nie tylko gwarantują długi żywot księgi, ale pozwalają poczuć odrobinę luksusu.

„Zbir” to prawie 500 stron dzikiej i niepoprawnej rozrywki, która zgorszy grzecznych chłopców i dziewczynki z dobrego domu. Jeśli lubicie czarne komedie, żywe trupy i gangsterskie motywy, to „The Goon” trafi prosto w wasze serducha. A przy okazji to taki jakby klasyk, więc wypada znać.

PS
Komiksu zdecydowanie nie polecam sztywniakom i nadwrażliwcom.

♥ ♥ ♥
Eric Powell, The Goon. Kolekcja tom 1, tłum. Paulina Braiter-Ziemkiewicz, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2018. 

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-