Ładna, komiksowa wydmuszka, czyli „Sambre” Bernard Yslaire, Balac

„Sambre” to komiks, który obiecuje wiele. Ciekawy graficznie, przeznaczony tylko dla dorosłych odbiorców, zapowiada historię, która zmąci spokój czytelnika. Niestety twórców trochę poniosło i pozwolili, żeby szekspirowskie ambicje zapędziły ich w kozi róg.


Francja, niedługo przed Wiosną Ludów. Nastroje społeczne są burzliwe, wkrótce coś musi się wydarzyć, ale zanim wielka historia dojdzie do głosu poznajemy z pozoru zwyczajną rodzinę ziemiańską, w chwili pogrzebu pana domu. Wdowa nie jest szczególnie zrozpaczona, a nawet postanawia ugościć czule przybyłego ze stolicy krewnego. Haniebne zachowanie matki wpływa na nastój zrozpaczonej córki, która po śmierci ojca kontynuuje dzieło jego życia. Z kolei młody Bernard zakochuje się w dziewczynie o czerwonych oczach, która wabi go na cmentarz i rozkłada przed nim nogi na jeszcze ciepłej mogile starego Sambre. Kim jest czerwonooka Julia? Jak potoczy się ta historia miłosna? I czym jest pisana od pokoleń „Wojna oczu”?

Początek opowieści o Julii i Bernardzie zapowiada się szalenie intrygująco. Szczególnie scena miłosna na cmentarzu, robi wrażenie i pozwala mieć nadzieję, że twórcy komiksu nie uszanują żadnej świętości i jeszcze nie raz zaskoczą oryginalnymi pomysłami. Niestety im dalej w las, tym fabuła bardziej się rozmywa, miłość zostaje zagłuszona przez politykę, a historia młodych bohaterów zmierza w coraz nudniejszym kierunku. Entuzjazm opada głównie przez kiepsko wykreowanego panicza Sambre, czyli chłopca bez charakteru, niezdecydowanego i niezbyt inteligentnego. No nic w nim nie jest pociągające ani intrygującego, a samo zachowanie i motywacje Bernarda po jakimś czasie wywołują wzrost irytacji czytelnika. Dobrze, że chociaż postacie kobiece dają radę. Panie są silne, zdeterminowane i mówią pewnym głosem. Ich charaktery stanowią siłę napędową komiksu i są jego prawdziwą ozdobą.

Nie jestem pewna dlaczego „Sambre” to opowieść dla pełnoletnich czytelników. Poziom rozchwiania emocjonalnego zdecydowanie bardziej pasuje tutaj do nastoletnich odbiorców, którzy mogliby zaangażować się uczuciowo w dramaty bohaterów. W końcu ani morderstwa, ani sceny erotyczne nie zaskoczą młodych odbiorców, którzy skończyli już szesnaście lat. Bo nie oszukujmy się, dla dorosłego czytelnika ta historia jest trochę za bardzo melodramatyczna i naiwna. I nie pomogą tu nawet szekspirowskie aspiracje twórców, którzy nawiązują do zakazanego uczucia Romea i Julii, a także z rozkoszą sięgają po samospełniające się proroctwa i nieuchronne fatum wiszące nad bohaterami rodem z „Makbeta”. I choć graficznie komiks stoi na naprawdę wysokim poziomie, ilustracje w sepii z mocno zaakcentowaną czerwienią potrafią zachwycić, to fabularnie przez cały czas coś kuleje. To wcale nie znaczy, że opowieść Bernarda Yslaire’a i Balaca nie zasługuje na uwagę. Wręcz przeciwnie, jednak „Sambre” na pewno nie jest pozycją obowiązkową dla miłośników komiksów.
♥ ♥ ♥
Bernard Yslaire, Balac, Sambre, tłum. Maria Mosiewicz-Szrejter, wyd. Egmont Polska, Warszawa 2018.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-