Kończy się czas - Sarah Crossan (recenzja)

Sarah Crossan

Sarah Crossan znów złamała mi serce i wycisnęła łzy z oczu, a swoją najnowszą na rynku polskim powieścią „Kończy się czas” utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest najlepszą autorką książek dla młodzieży.

Siedemnastoletni Joe przyjeżdża do zapyziałego miasteczka w stanie Teksas, żeby spotkać się ze starszym bratem po raz pierwszy od dziesięciu lat. Ma to być wyczekane spotkanie rodzinne, ale nie ma w nim grama słodyczy, bo Ed odsiaduje w więzieniu karę śmierci i właśnie wyznaczono mu datę egzekucji. Jak przetrwać ten czas? O czym rozmawiać z człowiekiem, którego pamięta się z dzieciństwa? Jak uratować brata, którego przecież przez cały ten czas nie przestało się kochać? Sarah Crossan stawia pytania najcięższego kalibru i z charakterystyczną dla siebie wrażliwością snuje przejmującą opowieść o miłości, wybaczaniu i wartości życia.

„Możemy przeżyć bez wszystkiego poza miłością”.
Irlandzka pisarka opowiada historię rodzeństwa Moon z perspektywy najmłodszego Joego. Starsze rodzeństwo ze wszystkich sił starało się trzymać malca pod kloszem i tworzyć mu dobre, bezpieczne dzieciństwo. Wszystko pękło jak bańka mydlana, kiedy Ed uciekł samochodem ciotki, a niedługo później został oskarżony o zabójstwo policjanta. I cóż z tego, że nigdy nie udowodniono mu winy, a młody chłopak został skazany w oparciu o poszlaki i własne zeznania, do których został zmuszony, skoro opinia publiczna wydała własny wyrok. O takich jak on nigdy nie mówi się dobrze. Patologia, to najłaskawsze określenie jakim obciąża się dzieci z rodzin podobnych do rodziny Moon. Ale czy to ich wina, że dorośli zgotowali im taki, a nie inny los? Joe stoi u progu dorosłości, ale od dawna już nie jest dzieckiem. Kiedy chłopak przyjeżdża do Teksasu wie, że może liczyć tylko na siebie, a musi też dać wsparcie bratu, czekającemu na śmierć. Za trudne zadanie dla każdego, a tym bardziej dla nastolatka. To wszystko byłoby nie do zniesienia, gdyby nie okruchy dobra, które Joe otrzymuje od obcych ludzi oraz tlący się płomyczek nadziei, że może nie wszystko stracone, że może jednak jego życie i życie jego rodzeństwa ma jakąś wartość.

„Kończy się czas” to wstrząsająca powierć napisana białym wierszem, w której aktualne wydarzenia przeplatają się ze wspomnieniami Joego. Dopiero te przebłyski z przeszłości pozwalają zrozumieć sytuację rodzeństwa, ich trudny start w życiu, szorstką miłość ciotki, lekkomyślność matki alkoholiczki i wszystko to, co sprawiło, że Ed uciekł z domu, a finalnie trafił do więzienia. Temat kary śmierci jest w powieści równie istotny co relacje rodzinne bohaterów, a Sarah Crossan w przenikliwy sposób roztrząsa kwestię winy i kary oraz pokazuje, że śmierć nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Przeczytałam tę książkę na bezdechu, od początku do końca za jednym zamachem, a serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Straszna, a jednocześnie piękna i wzruszająca powieść. Wyjątkowo wspaniała, wstrząsająca i przepełniona emocjami historia, która poruszy nastoletnich oraz dorosłych czytelników. Po raz kolejny przy okazji lektury ksiażek Sarah Crossan mam poczucie, że jej powieści powinny być czytane przede wszystkim przez nas, dorosłych. Ku przestrodze, bo może wtedy lepiej rozumielibyśmy jak łatwo przychodzi nam krzywdzenie dzieci.
„Nie jestem dobry z historii,
ale wiem, że wystarczą
bierni obserwatorzy
i ludzie, którzy tylko wykonują swoją pracę ,
żeby działy się straszne rzeczy”.
♥ ♥ ♥
Sarah Crossan, Kończy się czas (tyt. oryg. Moonrise), tłum. Małgorzata Glasenapp, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2024.

Sarah Crossan

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-