Moralne rozkminy z wojną w tle, czyli „Pewnego razu we Francji” Fabiena Nury

„Pewnego razu we Francji” to komiks, który opiera się na postaci historycznej, choć jego fabuła jest fikcją literacką czepiącą garściami z prawdziwych wydarzeń. 

Głównym punktem opowieści jest Józef Joanovici, niepiśmienny Żyd, który po przyjeździe do Francji zajmuje się handlem złomem. Jego losy stają się pretekstem do opowiedzenia o jednostce wrzuconej w młyny wielkiej historii, ale też do moralnych rozważań na temat człowieczeństwa. Fabien Nury w nienachalny sposób pyta o to, jak daleko można się posunąć, żeby ocalić własną skórę oraz życie tych, których się kocha.

Młody Józef ucieka do Francji przed pogromem Żydów w Kiszyniowie. Razem z ukochaną kobietą trafiają do jej wujka, gdzie Józef zaczyna pracować. Młody ma łeb do interesów, a przy tym jest na tyle cwany, że szybko przejmuje złomiarski biznes wuja. Joanovicom powodzi się coraz lepiej, Józef ma już pochwytane gdzie trzeba, ale jego błyskotliwą karierę przerwa wojna. Albo nie, nie przerywa, raczej zmusza do dostosowania się do nowych warunków. I choć nad Józefem i jego rodziną wisi widmo komory gazowej, to pomimo wszystko, a może właśnie dlatego, mężczyzną zaczyna kolaborować z nazistami.

 

Fabien Nury doskonale waży proporcje i w swojej opowieści ani na moment nie pozwala sobie na ferowanie wyrokami. Ten przywilej pozostawia czytelnikom, choć wyjątkowo trudno osądzić głównego bohatera. Na pewno Józef jest śliski. Ale kiedy odbiorcy wydaje, że ta skończona świnia nie może już pogrążyć się bardziej, to Nury odwraca narrację i pokazuje Joanovici od zupełnie innej strony, stawia go w okolicznościach, które nie pozwalają przekreślić tego człowieka. I to najmocniejszy punkt scenariusza, bo czytelnik cały czas jest w gotowości, krąży między niuansami, wyłapuje drobne sygnały, które przechylają szalę raz w górę, raz w dół. Dla mnie te wszystkie moralne rozkminy są najlepsze. Bo czy istnieje w człowieku granicą, której przekraczać nie wolno, nawet jeśli stawką jest swoje lub cudze życie? Nury stawia pytania, ale nie daje żadnych odpowiedzi. Trzeba rozstrzygnąć według swojej miary i osobistych przekonań.

Poza warstwą refleksyjną, pierwszy tom „Pewnego razu we Francji” to rasowy komiks akcji, w którym przez cały czas coś się dzieje, a kolejne zwroty fabularne nie pozwalają oderwać się od lektury. Brudna, niepozbawiona realizmu kreska Sylvaina Vallee tylko podbija napięcie i mrok panoszący się w scenariuszu. Karykaturalne twarze bohaterów dodatkowo podkreślają brzydotę wewnątrz postaci uwikłanych w lewe interesy, przekręty, knucia i zależności. Nury w przewrotny sposób pokazuje, że w trudnych czasach wszystkie chwyty są dozwolone. Oby tylko Józef Joanovici nie sparzył się za bardzo. Bo choć to wyjątkowa kanalia, to trochę wbrew sobie, ale jednak mu kibicuję. ⠀

♥ ♥ ♥
Fabien Nury, Pewnego razu we Francji (tyt. oryg. Il était une fois en France: L'Empire de Monsieur Joseph), il. Sylvain Vallee, wyd. Non Stop Comisc, Katowice 2023. 

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-