Wielki powrót Domenica Jordana, czyli „Diabeł w maszynie” Anny Kańtoch

Diabeł na wieży, zabawki diabła

Domenic Jordan powrócił po 13 latach nieobecności. Co prawda wydawnictwo Powergraph pokusiło się o pięknie opakowane wznowienie opowiadań Anny Kańtoch, ale na zupełnie nowe historie trzeba było długo czekać. Ale nieważne, bo już jest – nowy, piękny, ale po staremu mroczny i klimatyczny tom przygód Domenica Jordana, zatytułowany „Diabeł w maszynie”.


Całkiem niedawno miałam okazję czytać „Diabła na wieży” i „Zabawki diabła”, więc emocje związane z lekturą wciąż mam mocno zapisane w pamięci. Dlatego w przypadku „Diabła w maszynie” najbardziej zadziwiło mnie, że pisarce udało się uchwycić ten sam klimat, panujący w dwóch poprzednich tomach. A to musi być wyjątkowo trudne – wrócić do postaci sprzed kilkunastu lat, znów wejść do jej świata, odtworzyć charakter, sposób myślenia i zachowania. Jeśli komuś miało się udać to tylko Ani Kańtoch. Co prawda w opowiadaniach nie może ona rozwinąć skrzydeł aż tak szeroko, jak w przypadku jej znakomitych kryminałów, ale nawet w krótkich formach fantastycznie pokazuje swój kunszt pisarski i niczym nieskrępowaną wyobraźnię.

W tomie „Diabeł w maszynie” znajdziemy pięć historii – „Portret rodzinny w lustrze”, „W ciemności”, „Anatomia cudu”, „Diabeł w maszynie” oraz „Majstersztyk”. Trzecie i piąte opowiadanie można było przeczytać gdzieś wcześniej, ale pozostała trójka to nowości, które nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Wszystkie łączy oczywiście postać Domenica Jordana – medyka, intelektualisty, ekscentryka, poszukiwacza magii i wszystkiego co nadprzyrodzone. Jordan ma wyjątkowy dar, otóż przyciąga kłopoty jak magnes, a ponieważ specjalizuje się w sprawach z natury dziwnych, do takich właśnie najczęściej posyła go biskup Alestry. 
Diabeł na wieży, zabawki diabła

Domenic Jordan wciąż ma w sobie ten sam kostyczny urok, który fascynuje i odpycha jednocześnie. W trójce bliżej mu do swojej wersji z pierwszego tomu, co jest zdecydowanym plusem. Medyk znów jest błyskotliwy, do bólu profesjonalny i powściągliwy w uczuciach. W każdej opowieści dzieje się sporo. Anna Kańtich konsekwentnie buduje klimat grozy, mnoży tajemnice, wplątuje swojego bohatera w sytuacje moralnie nieoczywiste i każe mu podejmować decyzje dotyczące życia i śmierci. Każda z pięciu historii ma w sobie to coś, co przyciąga, wabi, mami i nie pozwala się oderwać ani na moment, ale dla mnie najciekawsze okazało się pierwsze opowiadanie. Rozgrywka pomiędzy Jordanem, a jego sobowtórem wypadła szalenie intrygująco i zaskakująco.

„Diabeł w maszynie” z pewnością nie zawiedzie wielbicieli prozy Anny Kańtoch. Pisarka po raz kolejny udowodniła, ze jest świetna w tym co robi, ma prawdziwy talent i wie jak go wykorzystać. Wciągające historie, ekscentryczny, nie dający się zaszufladkować bohater oraz ponury klimat grozy tworzą całość, która bawi, starszy i czaruje literackim zacięciem. Jako wielka fanka pani Kańtoch jestem zdecydowanie na TAK!

PS

Czyżby otwarte zakończenie sugerowało, że Domenic Jordan powróci z kolejną porcją dziwów i tajemnic?

♥ ♥ ♥
Anna Kańtoch, Diabeł w maszynie, wyd. Powergraph, Warszawa 2019.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-