Słodko-gorzka opowieść o dorastaniu, czyli „Babcie” Petra Šabacha

książka „Babcie” Petr Šabach

Tytuł niedawno wydanej powieści znanego i uwielbianego Petr Šabach jest nieco mylący. Bo w „Babciach” urocze staruszki pojawiają się rzadko, choć za każdym razem mocno manifestują swoją obecność. Wydaje się, że czeskiemu pisarzowi chodzi raczej o uczucia związane z babciami, które pomimo skrajnych różnic, są filarami podtrzymującymi świat dorastającego chłopca, a później mężczyzny. Czyli znów rozchodzi się o miłość, ciepło i wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli rzeczywistość za oknem nie napawa optymizmem. Jak zwykle u Šabacha jest przed przede wszystkim zabawnie, choć często jest to uśmiech przez łzy.



Matěj pojawił się na świecie w sierpniu 1951 roku. Od tamtej pory wciąż musi lawirować, kombinować i robić wszystko, żeby utrzymać się na powierzchni i szybko zwiewać przed nadciągającymi kłopotami. A tych ostatnich w życiu chłopca nie brakuje, bo też trudno o spokój w towarzystwie zbuntowanych kolegów, ekscentrycznych sąsiadów, zdziwaczałych ciotek i stryjków. O czepialskich nauczycielach nie wspominając. Ot, życie każdego dzieciaka w pigułce. Niby nic nowego i niezwykłego, ale wśród wszystkich mniej lub bardziej oryginalnych postaci prym wiodą babcie Matěja. Obie zapatrzone w ukochanego wnuczka i gotowe skoczyć za nim w ogień. Poza miłością do chłopca różni je dosłownie wszystko. Babcia Irena jest panią w typie „ą, ę”. Kulturalna, wykształcona, mówiąca po francusku, znająca się na greckiej filozofii i dziełach Szekspira. Krótko mówiąc dama. Za to babcia Maria jest swojska aż do przesady. Chleb smaruje palcem, wszelkie dolegliwości leczy domowym winkiem własnej produkcji, polewając od serca nawet małemu Matějowi, a przy tym nie patyczkuje się z kimkolwiek, a także głośno i z zaangażowanie popiera komunistów.

książka „Babcie” Petr Šabach

Mogłoby się wydawać, że rodzinny obiad w domu Matěja musi być wyzwaniem, szczególnie kiedy obie babcie siedzą razem przy jednym stole. Nic bardziej mylnego, bo może i czasy są podłe, a poglądy członków rodziny całkowicie odmienne, ale wśród bohaterów nie brakuje wzajemnego szacunku. Tutaj wszyscy są dla siebie dobrzy, wyrozumiali i serdeczni, bo wiedzą, że rodzina to siła i jakby nie było, muszą trzymać się razem. Udało się Šabachowi odmalować piękny rodzinny portret, na którym dla każdego znajdzie się miejsce. Ale żeby nie było zbyt słodko i patetycznie na samym środku obrazka znajduje się zgnębiony życiem Matěj, który przeżywa różne młodzieńcze perypetie, dorasta na naszych oczach, rusza do Londynu, a później do Grecji, żeby wrócić do domu, tak gdzie czekają na niego babcie. Cała fabuła to nic innego jest humorystyczne opowiastki z życia chłopca, a później mężczyzny, który do perfekcji opanował sztukę lawirowania między dwiema staruszkami i ich życiowymi poglądami. Szczególnie świetnie widać to w scenie, w której chłopak pisze listy do obu babć, w których opisuje swoje wrażenia z życia w Londynie.


„Babcie” to słodko-gorzka proza. Komedia podszyta melancholią i powagą. Perfekcyjnie wyważona i rozbrajająca. Przede wszystkim śmieszna, ale też ściskająca za serce. Po prostu 100% Šabacha w Šabachu. Nawet nie wiem kiedy gdzieś między kolejnymi wybuchami śmiechu zaczynam czuć łzy wzruszenia piekące w oczach. Bo też trudno mi nie myśleć o mojej dobrej, kochanej babci, za którą od piętnastu lat nie przestaję tęsknić. Przeczytajcie koniecznie i dajcie się ponieść wspomnieniom. Tym osobistym i tym z brudnoszarej rzeczywistości Matěja, gdzie pogoda ducha i nadzieja na przyszłość oraz dystans do siebie i świata pozwalają nie tracić dobrego humoru i śmiać się z kolejnych przeciwności losu.


♥ ♥ ♥
Petr Šabach, Babcie (tyt. oryg. Babičky), tłum. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2020.

książka „Babcie” Petr Šabach

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-