„Gdyby było naprawdę źle poinformowaliby nas… Prawda?” - „Czarnobyl. Strefa”, Natacha Bustos, Francisco Sanchez

Mówiąc o wielkich nieszczęściach i katastrofach najczęściej przywołuje się statystki. Bo liczby najbardziej działają na wyobraźnię i pokazują rozmiar tragedii. A przecież za każdą masową tragedią kryje się historia pojedynczego człowieka. Wiedzą o tym hiszpańscy artyści – ilustratorka Natacha Bustos i scenarzysta Francisco Sánchez, którzy w swoim komiksie „Czarnobyl. Strefa” w przejmujący sposób przedstawiają trzy pokolenia jednej rodziny dotkniętą konsekwencjami wypadku w elektrowni atomowej w Czarnobylu.


W historii opowiadanej przez Sancheza nie ma nic spektakularnego. Zwykłe życie zwyczajnych ludzi z czasów kiedy słowo „Czarnobyl” nie budziło jeszcze trwogi. Szara codzienność, małe radości i smutki dnia codziennego. Do felernego 26 kwietnia 1986 r. Chociaż nawet po wypadku w elektrowni atomowej życie przebiega normalnie. Mieszkańcy wiedzą, że coś złego wisi w powietrzu, ale przecież: „Gdyby było naprawdę źle poinformowaliby nas… Prawda?” - twierdzi jedna z bohaterek i wybucha głośnym śmiechem. Zmowa milczenia trwa. W końcu ludzie muszą opuścić swoje domy, ale władza przekonuje, że to tylko na chwilę, kilka dni i wrócą. Taka procedura. Muszą zostawić cały swój dobytek, nie mogą zabrać zwierząt. Nic. Tylko to co da się unieść w rękach. Jeszcze niewiedzą, że już nie zobaczą swoich domów, a konsekwencje promieniowania odczują nie tylko na swojej skórze, ale będą nimi obciążone kolejne pokolenia. 

Autorzy skupili się na trzech pokoleniach jednej rodziny – dziadkach, rodzicach i wnukach. Ci pierwsi - Leonid i Galia decydują się wrócić do swoich domów, chociaż znają rozmiar tragedii i skutki wyrwania się spod kontroli energii jądrowej. Jednak starych drzew się nie przesadza, a tęsknota za domem, za ziemią, za ojcowizną jest silniejsza niż rozsądek. Człowiek całe życie spędził w jednym miejscu, to nie wyobraża sobie, że można umierać gdzieś indziej, nawet jeśli powrót do domu oznacza pewną śmierć.

Francisco Sánchez snuje swą opowieść bez pośpiechu i z rozmysłem. Nie etapuje brutalnymi obrazami, unika krzyku i rozdzierania szat. Jest tylko nienaturalny spokój, który przeraża i mrozi krew w żyłach. Jedynym zwiastunem złego, odstępstwem od normy, jest nowo narodzony cielaczek, którego dotknęły popromienne skutki. I choć zdeformowane zwierzątko powinno budzić lęk, to ludzie nie robią wokół niego zamieszania, nie skazują na śmierć, ani nie pozbywają się z domu. Niewinny cielak jest jednym z nich – ofiarą. Ta scena, dla mnie najmocniejsza w całej opowieści, wyciska łzy z oczu, bo przecież czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę z rozmiarów katastrofy w Czarnobylu i cierpienia, które się z tą tragedią wiązało. Proste, wyraźne, czarno-białe ilustracje Natachy Bustos doskonale oddają klimat komiksu. Artystka świetnie radzi sobie w kadrach przedstawiających miejsca, krajobrazy i ogólne tło wydarzeń. Jako całość „Czarnobyl. Strefa” to dzieło kompletne i porażające w swojej prostocie. Świetnie przemyślane, dopracowane w każdym calu i pozostawiające pole do własnych interpretacji i przemyśleń. Bo to najmłodsze pokolenie, o którym opowiada duet Sanchez/Bustos to przecież my. Jestem pod wrażeniem!

♥ ♥ ♥
Natacha Bustos, Francisco Sanchez, Czarnobyl. Strefa (tyt. oryg. Chernóbil - La zona), tłum. Krzysztof Konopacki, wyd. Centrala, Poznań 2015. 
 

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-